Zawsze unikałam książek o tematyce obozowej. Czułam, że ten temat jest dla mnie zbyt trudny i bolesny. Kiedy jednak pojawiła się propozycja objęcia „Anioła z Auschwitz” patronatem medialnym, to stwierdziłam, że czas się przełamać i zapoznać z jego fabułą. Czy żałuję? Absolutnie nie.
Chirstopher i Rebbeka znają się od najmłodszych lat. Razem dorastali, dzielili wiele emocjonujących momentów. Kiedy ich drogi mają się w końcu spleść na dobre, do Anglii dociera informacja o nadchodzącej wojnie. Rebekka zostaje deportowana na kontynent i tam słuch po niej ginie. Chistopher, z pochodzenia Niemiec, postanawia odszukać miłość swojego życia i trafia do Auschwitz, gdzie będzie pełnił funkcję nadzorcy nad pieniędzmi skradzionymi od ofiar, które zginęły w komorach gazowych. Czy mężczyzna będzie w stanie przetrwać ten trudny czas i odnajdzie Rebekkę? Jak ten okres spędzony w Auschwitz wpłynie na jego psychikę? Czy będzie w stanie się pozbierać po tym doświadczeniu?
„Anioł z Auschwitz” to powieść Eoina Dempseya, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Niezwykłego w sierpniu 2019 roku. To już druga tegoroczna, polska premiera tego autora. Wcześniej zasłynął on powieścią „Biała róża, czarny las”, która została bardzo pozytywnie przyjęta przez czytelników. Teraz, miesiąc po premierze, „Anioł z Auschwitz” również doczekał się wielu bardzo przychylnych opinii. Dlaczego tak jest? Myślę, że głównym plusem tej lektury jest fakt, iż ona nie dołuje i nie pokazuje świata tylko w szarych barwach. Ona daje nadzieję i pokazuje, że wszyscy jesteśmy ludźmi. Możemy postępować źle, niezgodnie z własnym sumieniem, ale koniec końców wszyscy jesteśmy podobni. Mamy takie same potrzeby, chcemy być rozumiani i kochani.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ta lektura może być odrzucana przez wielu czytelników już na wstępie, właśnie z uwagi na to, jaką tematykę porusza. Całkowicie to rozumiem. To zdecydowanie nie jest powieść dla każdego. Chcę Was jednak zapewnić, że to nie jest historia, która jest bardzo obciążająca psychicznie. Owszem, mamy tutaj opisy, które wyciskają z oczu łzy. Owszem, mamy tematykę obozową, która sama w sobie jest szalenie trudna, ale jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, ta książka naprawdę niesie nadzieję i ukojenie.
Historia jest opowiedziana bardzo przemyślanie, a akcja jest wyważona i nie nudzi. Jest kilka momentów, które bardzo zaskakują. Książka powinna przypaść do gustu czytelnikom, którzy nie lubią długich historii, ponieważ jej objętość jest raczej mała. Dla mnie był to akurat minus. Myślę, że kilka wydarzeń i wątków spokojnie mogłoby doczekać się dłuższego rozwinięcia. Momentami miałam wrażenie, że autor nie chciał mocno wchodzić w temat, aby czytelnika nie zanudzić. Na szczęście te skróty są jedynym minusem, który widzę w całej powieści.
Postaci wykreowane przez autora są bardzo prawdziwe, a ich emocje opisane w taki sposób, że można się z bohaterami bardzo zżyć. Do samego końca mocno kibicowałam Christopherowi i miałam nadzieję na happy end (ale czy takowy nastąpił to już musicie się sami przekonać :)). Zapamiętam tę historię na długo - zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Podsumowując, mam nadzieję, że się na nią skusicie i również przypadnie Wam ona do gustu. Nie należy do najprostszych, ale też nie nastawiajcie się źle. Myślę, że to jedna z tych lektur, które powinny dotrzeć do jak największej ilości odbiorców, ponieważ naprawdę daje do myślenia i sprawia, że czytelnik poddaje wiele tematów pod późniejsze zastanowienie.
© 2017 prostymislowami.com | Strona prostymislowami.com używa ciasteczek.