Recenzja

"Splecione letnie sny" - Karolina Wilczyńska

Jeśli jakimś cudem nie słyszeliście jeszcze o urokliwym miejscu, jakim jest Jagodno, to mam dla Was dwie wiadomości – dobrą i złą. Dobra jest taka, że czeka Was aż 10 tomów cudownej serii do nadrobienia. Zła jest niestety taka, że po tych dziesięciu, przyjdzie Wam się pożegnać z ulubionymi bohaterami… Ale czy na pewno? Zapraszam na recenzję :)

W Jagodnie pojawia się nowa postać – Weronika. Kobieta skrywa tajemnicę, którą podzieli się z jedną z hrabianek. Sekret ten wpłynie na życie całego dworku. Weronika zacznie prowadzić warsztaty z tkactwa i sprawi, że wiele wspomnień powróci w progi tego przytulnego miejsca. To już dziesiąty tom, ale czy na pewno ostatni?

„Splecione letnie sny” to dziesiąty tom serii „Stacja Jagodno”, której autorką jest Karolina Wilczyńska. Powieść miała premierę we wrześniu 2019 roku i ukazała się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona. Nie ukrywam, że do lektury zasiadłam ze ściśniętym gardłem, a jej zakończenie przywitałam łzami. Czy to już naprawdę koniec tej uroczej serii? I tak, i nie. Okazuje się, że Jagodno powróci do nas, ze swoimi bohaterami, w powieści świątecznej pt. „To będą piękne święta”, która premierę będzie miała już pod koniec października. Czy to będzie ostatnie spotkanie z hrabiankami? Czas pokaże. Mnie, jako ogromnej fance Jagodna, pozostaje tylko nadzieja, że będę miała jeszcze okazję wrócić do tego miejsca.

Moja przygoda z tą serią zaczęła się bardzo chaotycznie. Sięgnęłam po któryś ze „środkowych” tomów i przepadłam. Od tamtego czasu śledziłam premiery każdego kolejnego tytułu i wyczekiwałam momentu, kiedy książka mogłaby znaleźć się w moich rękach. Karolina Wilczyńska ma niesamowity talent do kreowania postaci i wydarzeń bliskich sercu. Jej bohaterowie są prawdziwi, a ich poczynania z pewnością mogłyby się dokonać w rzeczywistości. Tak naprawdę ciężko jest wyszczególnić jeden, największy plus tej serii (piszę tu ogólnie o całości, a nie konkretnym tomie, bo mam wrażenie, że wysoki poziom utrzymywał się we wszystkich odsłonach Jagodna). Myślę, że wiele czytelniczek miałoby z tym problem. To miejsce po prostu się lubi. Chętnie się do niego wraca. Trochę jak do starych znajomych, których nie widzieliśmy wiele lat. Są momenty wzruszające, smutne, ale też takie przepełnione radością i podnoszące na duchu. Każda nowa postać wnosiła do Jagodna cząstkę siebie i myślę, że wielu z nas mogło odnaleźć w tych bohaterach swoje cechy.

Książkę dosłownie pochłonęłam na raz. Nie mogłam inaczej. Byłam tak ciekawa, co tym razem przygotowała autorka, że nie potrafiłam sobie jej nawet dawkować. Powieści z tej serii są dość krótkie, także przypadną do gustu tym osobom, które nie lubią rozwleczonych i skomplikowanych fabuł. Napisanie „Splecionych letnich snów” musiały stanowić ogromne wyzwanie dla Karoliny Wilczyńskiej. W trakcie tych poprzednich dziewięciu tomów, na kartach „Stacji Jagodno” pojawiło się dużo postaci, których losy trzeba było domknąć, dopowiedzieć i nie zostawić nas z pustką. Czy się udało? Jak najbardziej. Jestem pod ogromnym wrażeniem, ale autorka nie pominęła nikogo. Pomimo dość niedużych formatów powieści, udało jej się opisać wszystkie wątki i sprawić, że czytelnik odkłada książkę z nostalgią, ale bez rozczarowania.

Podsumowując, jeśli szukacie powieści, które umilą Wam długie jesienne i zimowe wieczory, to lepiej nie mogliście trafić. Dajcie się zaprosić w progi „Stacji Jagodno” i zostańcie z nią jak najdłużej. To przyjemna, życiowa i niezapomniana historia, która rozgrzewa serce. Polecam.

Moja ocena: 
6

© 2017 prostymislowami.com | Strona prostymislowami.com używa ciasteczek.