Dzisiaj napiszę o tym jak bestsellerowa autorka wydała bardzo średnią książkę. I po co?
Co do twórczości Meyer można się spierać – czy wciągająca, czy nudna, czy niemądra, czy pasjonująca... Czego by nie napisać to jedno trzeba przyznać na pewno – cała saga o wampirach („Zmierzch”) odniosła niebywały sukces. Książki zostały przetłumaczone na kilkadziesiąt języków, w wielu krajach zyskały tytuł bestsellera a docelowo zostały również zekranizowane. Meyer będąca „na fali” wydała również książkę w klimatach science-fiction pt. „Intruz”. Tytuł ten również zyskał wielką popularność a w 2013 roku został zekranizowany. Po tych sukcesach wydawniczych autorka powraca do nas z nową powieścią utrzymaną w klimacie thrillera/sensacji.
Główną bohaterką książki jest Alex, była pracownica tajnej amerykańskiej agencji rządowej. Kobieta zajmowała się przygotowywaniem substancji pomagających śledczym wydobywać zeznania od podejrzanych. Po zamachu na jej życie, w którym ginie jej współpracownik, Alex zaczyna się ukrywać. Żyje w ciągłym strachu i nie przestaje uciekać. Po kilku latach zgłasza się do niej były kolega z departamentu, który prosi ją o pomoc przy nowym zadaniu. Bohaterka nie ma jednak pewności czy propozycja spotkania nie jest jedynie misternie przygotowaną zasadzką. Postanawia jednak podjąć ryzyko i przystaje na przesłaną jej ofertę. Zadaniem Alex jest porwanie mężczyzny, który działając na zlecenie mafii narkotykowej, zamierza wywołać epidemię. Czego Alex dowie się podczas wymyślnych tortur stosowanych na tajemniczym Danielu? Czy zaufa instynktowi, który podpowiada jej, że coś jest nie tak jak powinno?
Nie ukrywam, że do zakupu tej pozycji zachęcił mnie głównie fakt, iż jej autorką była właśnie Meyer. Przeczytałam wszystkie jej poprzednie publikacje i byłam ogromnie ciekawa jak poradzi sobie w nowym gatunku. I jak wyszło? Średnio na jeża. Jest to jedna z tych książek, które weźmiecie do ręki, przeczytacie, odłożycie na półkę i zapomnicie o tym, że w ogóle ją czytaliście. Nie jest to historia, która utkwi Wam w pamięci czy jakkolwiek wpłynie na Wasze życie. Nie zmusi Was do głębszych przemyśleń ani nie stworzy tajemniczej szpiegowskiej aury. Książka napisana jest prostym i przyjemnym językiem (typowym dla Stephenie Meyer – także jeśli czytaliście jakikolwiek tytuł jej autorstwa to na pewno wyczujecie powtarzalny styl autorki). Czyta się ją szybko, pomimo tego, że momentami jest nieco „przegadana”. Jestem wyczulona na opisy, które nie wnoszą niczego do akcji, ani nie budują klimatu powieści – niestety takowych w książce możemy odnaleźć dość sporo. O dziwo, pomimo tego, książka się nie dłuży a jej czytanie nie nudzi.
Akcja byłaby nawet znośna gdyby nie fakt, iż Meyer musiała wplątać w nią wątek miłosny – moim zdaniem, zupełnie niepotrzebnie. Opisywane uczucie jest dość jałowe a momentami wręcz naiwne i dziecinne. To trochę tak jakbyście połączyli dobrze zapowiadającą się sensację z wątkami „Zmierzchu”. Trochę dla nastolatek, trochę dla dorosłych. Wielka szkoda, że z tej mieszanki wyszła jedynie średnia historia.
Czy poleciłabym Wam „Chemika”? Raczej nie. W obliczu możliwości sięgnięcia po tysiące innych, bardziej ciekawych pozycji, nie miałabym sumienia aby polecić Wam właśnie tę powieść. Nie oczekiwałam wiele po tym tytule, jednak mimo tego jestem rozczarowana. Może Meyer powinna zostać przy powieściach romantycznych, w których czuje się dobrze? Może nie dane jest jej próbować sił w innych klimatach? A co Wy sądzicie o twórczości S.Meyer? Jesteście fanami czy antyfanami? Dajcie znać :)