Nie wyobrażam sobie lepszej książki na ten okrutnie stresujący czas, w jakim przyszło nam teraz żyć. Poznajcie „Test na miłość” Helen Hoang! Zapiszcie ten tytuł, dodajcie go do koszyka i czytajcie. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie :)
Pewnego dnia na progu domu Khaia staje jego matka z tajemniczą dziewczyną, która od tej chwili ma być wybranką jego serca. Mężczyzna, który cierpi na autyzm i jest niezdolny do przeżywania głębszych emocji, jest całą sytuacją skonsternowany. Jak ma pokochać Esme, jeśli nie był w stanie pokochać nikogo wcześniej? Matka Khaia jest już zniecierpliwiona i postanawia postawić sprawę jasno, jeśli Esme uwiedzie jej syna, to zyska nowe, dostatnie życie dla siebie i swojej córeczki. Jeśli nie, będzie musiała wrócić do ubogiej dzielnicy, na drugim końcu świata i kontynuować pracę sprzątaczki. Czy Esme i Khai odnajdą drogę do wspólnego porozumienia? A może cały plan okaże się jednym, wielkim niewypałem?
„Test na miłość” to druga powieść Helen Hoang, która wcześniej zadebiutowała już tytułem „Więcej niż pocałunek”. Premiera opisywanej powieści miała miejsce w marcu 2020 i ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza. Była to moja druga styczność z piórem Helen i po zeszłorocznym debiucie wiedziałam już, że teraz też mogę się spodziewać naprawdę dobrej lektury. Okazało się jednak, że „Test na miłość” nie tylko jest świetną powieścią, ale w mojej ocenie przewyższa nawet swojego poprzednika. To po prostu książka idealna. Niesamowicie relaksująca, odprężająca i dająca wytchnienie, szczególnie teraz, kiedy każdy z nas jest bardziej poddenerwowany i zestresowany. Helen Hoang umożliwiła mi literacką podróż i oderwanie się od problemów codzienności. Nie mogłam się od niej oderwać. Przeczytałam ją dosłownie „na raz”, a przy końcówce żałowałam, że będę musiała się już rozstać z bohaterami. Książkowy kac trzymał mnie ponad tydzień... Serio! Każda kolejna powieść, po którą chciałam sięgnąć, wydawała się pozbawiona tej magii i uroczego klimatu, jakim odznaczał się „Test na miłość”.
Teoretycznie jest to powieść z gatunku romans. Jeśli jednak nie sięgacie na co dzień po książki z tej kategorii, to spieszę z informacją, że nie ma się czego bać. Helen Hoang umiejętnie opisuje rodzące się między bohaterami uczucie, bez dodatkowego wprowadzania czytelnika w zakłopotanie. Sceny intymne opisane są w sposób zabawny i niejednokrotnie budzący śmiech. Poza tym są dalekie od wyidealizowanych koncepcji, którymi karmią nas czasem inni autorzy. Tutaj bliskość nie jest wyreżyserowana i często sprawia bohaterom wiele problemów oraz rodzi nieporozumienia. Jak w życiu, po prostu. I właśnie za to pokochałam tę powieść. Pomimo tego, że jest nieco bajkowa, ciepła, przytulna, to jednak nie jest pozbawiona realnych problemów i opisuje bardzo dokładnie emocje bohaterów. Ma kilka większych zwrotów akcji, potrafi nieźle zaskoczyć i namieszać, ale koniec końców sprawia, że jest nam cieplej na sercu. Akcja utrzymana jest w równym tempie, nie nudzi, a równowaga między opisami i dialogami jest zachowana. Nie potrafię w niej znaleźć żadnych minusów :)
„Test na miłość” skradł serca nie tylko fanów i fanek romansów. To powieść, która przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy szukają historii przyjemnej, lekkiej, ale nie pozbawionej sensu i głębszych emocji. Autorka po raz kolejny sięgnęła po bliski jej temat autyzmu i znowu stworzyła bohaterów, których nie da się nie polubić. Łatwo się z nimi zżyć i z wypiekami na twarzy obserwować ich dalsze losy. Nie mogę się już doczekać kolejnego tomu. Jestem pewna, że będzie równie dobry jak „Więcej niż pocałunek” oraz „Test na miłość”. Gorąco polecam!