Macie ochotę na lekturę gdzieś z pogranicza snu i jawy? Taką, która porwie Was i przeniesie do tajemniczych i mrocznych zakątków gęstego lasu? Nie musicie dalej szukać. Dzisiaj mam dla Was tytuł, który jest szalenie klimatyczny. Zapraszam na recenzję „Szczęścia rodziny Marsdenów”!
W Cantoe żyje rodzina Marsdenów, która określana jest mianem największych pechowców. Elenor, Clementine i Ginger, trzy siostry Marsden, podejmują się rozwikłania rodzinnej zagadki. Dwadzieścia lat temu ich wujek zaginął i do dzisiaj nie natrafiono na jego ślad. Trop urywa się w pobliskim lesie. Niedługo później, w niedalekiej okolicy, zostają odnalezione ludzkie szczątki. Czy to rzeczywiście stryjek Marsden? A może ten mroczny las kryje w sobie więcej strasznych tajemnic?
„Szczęście rodziny Marsdenów” to powieść Karoliny Stępień, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Lira pod koniec sierpnia 2020 roku. Tym, co jako pierwsze rzuca się w oczy, jest absolutnie genialna, mroczna okładka. Co tu dużo mówić, przez całą lekturę właśnie tak wyobrażałam sobie dom Marsdenów. Okryty mgłą, wśród mokradeł i gęstych lasów. Dlatego warto podkreślić, że oprawa tej powieści również dodała całości enigmatycznego klimatu.
Historia zaczyna się dość niepozornie, ale szybko się w nią wciągnęłam. Dzięki dużej ilości dialogów czyta się ją szybko, akcja jest równomiernie rozłożona i nie nudzi. Nie obiecam Wam, że będzie to jeden z najbardziej odkrywczych i unikalnych thrillerów w Waszym życiu, bo rzeczywiście tak może nie być. Całość jest dość przewidywalna, ale w moim odczuciu nie jest to ogromnym minusem. Zdecydowanie jej klimat i te wydarzenia gdzieś z pogranicza snu i jawy, są elementem, który przysłania wszelkie minusy. Autorka wytworzyła w swojej powieści bardzo mroczny, niepewny klimat, którego kolejne składowe tylko wciągają nas głębiej, a atmosfera gęstnieje. Postaci są bardzo unikalne i świetnie wpisują się w mroczny klimat powieści. To trochę tak, jakbyśmy czytali o baśniowym, ale niekoniecznie dobrym lesie, do którego wchodzi się na własną odpowiedzialność. Niby nie chcecie tego robić, ale jednak coś Was tam prowadzi i coś Was tam urzeka. Myślę, że właśnie dzięki tym baśniowym elementom, powieść przypadnie do gustu nie tylko dorosłym, ale też młodzieży, a może nawet dzieciom. Głównymi bohaterami są właśnie dzieciaki, więc może to właśnie one powinny być głównym odbiorcą tej powieści? :)
Mam wrażenie, że ta powieść jest jedynie czubkiem góry lodowej i zalążkiem umiejętności, które posiada autorka. Czuję, że gdyby historię nieco rozbudować i nadać jej większej ilości bohaterów oraz wydarzeń, to mogłaby ona wciągnąć jeszcze bardziej. Wierzę jednak, że będzie nam dane powrócić do rodziny Marsdenów w kolejnych tomach. „Szczęście rodziny Marsdenów” będzie idealną lekturą dla młodszych odbiorców, którzy lubią książki z pogranicza fantasy, thrillera i grozy. Jeśli czytaliście, dajcie koniecznie znać, co o niej sądzicie :)
© 2017 prostymislowami.com | Strona prostymislowami.com używa ciasteczek.