I ktoś może powiedzieć, że to wszystko jest takie kiczowate… A ja lubię ten kicz :) Zapraszam do lektury mojej opinii na temat książki „Confess” – Colleen Hoover.
Największą inspiracją dla Owena są niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i skrywane grzechy osób, które gotowe są podzielić się z nim swymi przemyśleniami. Malarz kolekcjonuje anonimowe wyznania, na podstawie których tworzy unikalne obrazy. Kiedy mężczyznę porzuca Hannah, jego dotychczasowa dziewczyna, mająca pomóc mu przy organizacji zbliżającego się wernisażu, u progu jego pracowni pojawia się Auburn, która poszukuje pracy. Dziewczyna od kilku lat walczy o odzyskanie normalnego życia a spotkanie z Owenem nie pomaga jej osiągnąć tego celu. Ich relacja przeradza się w historię wzlotów i upadków, która inspiruje niejedną osobę.
„Confess” to piąta książka z dorobku Colleen Hoover, z którą mam styczność. Wcześniej czytałam już trylogię „Pułapka uczuć” oraz „Hopeless”. Wszystkie te tytuły bardzo przypadły mi do gustu. Rzecz jasna w różnym stopniu, jednak wszystkie cztery oceniam bardzo pozytywnie. Colleen tworzy powieści dość specyficzne i jestem świadoma tego, że nie każdemu przypadną one do gustu. Autorka pisze książki z gatunku New Adult i romanse, które niejednokrotnie uznawane są za kiczowate i infantylne. Jestem w stanie się z tym zgodzić. Jednak nie można odmówić Collleen tego, że jej twórczość jest bardzo wciągająca – tak też było w przypadku „Confess”. Zakochałam się w tej historii już od pierwszych stron. Nie byłam w stanie oderwać się od tej powieści i pochłonęłam ją w jedno popołudnie (co też nie jest specjalnie trudne, ponieważ książka ma około 300 stron – będzie idealną lekturą dla osób, które obawiają się „opasłych” tomów).
Narracja w książce prowadzona jest przez dwie osoby – Auburn i Owena, czyli główne postaci. Dzięki temu zabiegowi jesteśmy w stanie doskonale wczuć się w ich emocje i dogłębnie zrozumieć tworzącą się relację. Fabuła powieści jest prosta, czytelna i zrozumiała – nie ma tutaj zbędnych postaci, które utrudniają odbiór historii. Autorka ograniczyła ilość występujących tu osób do minimum, dzięki czemu nie zanudza czytelnika opowieściami o postaciach, które niczego nie wnoszą do fabuły. Akcja jest dynamiczna, ma wiele zaskakujących zwrotów.
Na tylnej okładce książki możecie znaleźć zapis od autorki głoszący „Wszystkie wyznania, które przeczytacie w tej powieści, są prawdziwe”. Nie ukrywam, że to stwierdzenie w zestawieniu z fabułą i treścią ww. wyznań, jest dość szokujące. Fikcja fikcją, ale okazuje się, że w tym wymyślonym świecie będziecie mogli znaleźć wyznania realnych osób. Uważam, że ten zabieg dodaje książce dużej głębi – mam wrażenie, że dzięki temu staje się ona nam jeszcze bliższa.
Ogromnym plusem są też piękne ilustracje umieszczone w książce. Są to obrazy, których autorem w powieści miał być Owen. W rzeczywistości jest to twórczość Danny’ego O’Connora, który zgodził się na wykorzystanie jego prac. Serdecznie polecam Wam zapoznać się z jego malarstwem – uważam, że tworzy on naprawdę piękne prace. Książka bez jego ilustracji straciła by dużo magii.
Podsumowując, książka przypadła i do gustu. Uważam, że wśród czytanych przeze mnie tytułów Hoover to właśnie „Confess” wypada najlepiej. Polecam :)