Zderzenie dwóch światów, z których jeden ma się niedługo zakończyć. Młody polak i angielski mężczyzna w podeszłym wieku. Czy porównanie tej książki z kultowym filmem „Nietykalni” jest adekwatne? O tym opowiem w dzisiejszej recenzji.
Dwudziestokilkuletni Paweł Poliż jest emigrantem z Polski. Mężczyzna wyjeżdża z kraju aby odciąć się od problemów, które przytłaczały go na co dzień. Nie spodziewa się jednak, iż emigracja sprawi, że odkryje swoje problemy na nowo. Osiemdziesięciokilkuletni Henry cierpi na agorafobię, która ujawnia się brakiem chęci wychodzenia z domu, przebywania w otwartych przestrzeniach czy kontaktach z dużą ilością osób. Życie staruszka odmierza codzienna rutyna, w której każde odstępstwo powoduje ogromny lęk. Jakie skutki przyniesie znajomość tych mężczyzn? Jak potoczą się dalej ich wspólne losy?
„Jutro będzie koniec świata” to literacki debiut, polskiej autorki, pani Justyny Posłusznej. Z miłą chęcią sięgnęłam po literaturę pani Justyny, również z uwagi na fakt, iż pochodzi ona z Poznania (mojego rodzinnego miasta). Książka została wydana w 2017 roku nakładem wydawnictwa Media Rodzina i należy ona do serii pt. „Gorzka czekolada”. Jest to seria, która opisywana jest jako niesztampowa, emocjonująca, mocna w tematyce, lekka w odbiorze. Rozjaśnia umysł, dodaje ducha. Antidotum na codzienność. Jestem w stanie się zgodzić, że historia, którą stworzyła pani Justyna idealnie wpisuje się w opis tej serii. „Jutro będzie koniec świata” to lektura dla osób, które w książkach szukają odskoczni i chwili zadumy. Tematy poruszane w książce skłaniają do refleksji. Znajdziemy tutaj opis historii młodego emigranta, Pawła, który chcąc uciec od swoich problemów w Polsce, przeprowadził się do Londynu. Emigracja, która miała być dla niego odskocznią, nasiliła jedynie jego poczucie osamotnienia i życiowego zagubienia. Dużym problemem w odbiorze tej historii były dla mnie stereotypowe postaci współlokatorów Pawła. Mam wrażenie, że autorka tak bardzo chciała podkreślić wyjątkowy charakter głównego bohatera, że z pozostałych polaków uczyniła osoby średnio rozgarnięte, cwane a na końcu, po prostu głupie. Ubolewam, że w tej historii nie poznaliśmy całego spektrum charakterów tych postaci. Być może powodem tegoż zabiegu był fakt, iż książka ma zaledwie 260 stron i autorce zwyczajnie nie starczało czasu na rozwinięcie charakterystyki bohaterów. Wydaje mi się, że spokojnie mogłaby mieć dodatkowe 100-200 stron, na których autorka mogłaby nadać głębi wszystkim relacjom, które opisała w książce. Szczególnie tej jednej – między Henrym a Pawłem.
Czy porównanie do filmu „Nietykalni” w przypadku tej książki jest sensowne? I tak, i nie. Jeśli spodziewacie się tej samej dawki humoru, lekkości i cudownej przemiany głównych bohaterów, jaką serwował Wam film to na pewno na książce się zawiedziecie. Jeśli jednak nie dopuścicie do tego aby książkę oceniać poprzez pryzmat ww. filmu, to na pewno znajdziecie w tej historii wiele miłych akcentów, które Was zainspirują, pocieszą ale też sprawią, że ta historia pozostanie z Wami na dłużej.
Książkę oceniam pozytywnie, jednak nie jest to tytuł, który będę gorąco polecała. Mimo wszystko jestem bardzo ciekawa innych tytułów z serii „Gorzka czekolada” oraz dalszej twórczości pani Justyny. Myślę, że jest to literatura dla osób, które nie szukają w książkach dużej ilości akcji, napięcia i efektu wow (ja do tych osób nie należę - wolę bardziej wartką akcję w powieściach). Jeśli macie ochotę się wyciszyć i sięgnąć po inspirującą literaturę to książka „Jutro będzie koniec świata” będzie dla Was idealna. Ja oceniam ją jedynie na 3 z uwagi na niepełne rozbudowanie fabuły oraz nieco przydługi wstęp.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.