Recenzja

„Kroniki Jaaru. Księga luster” - Adam Faber

Czy była to książka o Harrym Potterze w spódnicy? Z pewnością nie. Czy była to historia inspirowana Harrym Potterem? Oczywiście, że tak! Czy ta inspiracja sprawiła, że książka ma szansę powtórzyć spektakularny sukces poprzednika? O tym w dzisiejszej recenzji książki „Kroniki Jaaru. Księga luster”, której autorem jest Adam Faber.

Akcja książki rozgrywa się w dwóch światach – realnym, w Londynie i magicznym, w Jaarze. Główną bohaterką jest Kate Hallander. Nastolatka, która wiedzie spokojne życie i mieszka ze swoją ciotką. Pewnego dnia dziewczyna trafia do sklepu, który oferuje tajemnicze, czarodziejskie przedmioty. Kate otrzymuje od właścicielki Księgę Luster, w której znajduje zaklęcie powodujące natychmiastowe zakochanie. Dziewczyna eksperymentuje z księgą i rzuca zaklęcie miłosne na przystojnego Jonathana, w którym się podkochuje. Jednak to co wydarzy się w następstwie użycia tych czarów, nie jest tym co  chciała osiągnąć Kate. Nastolatka przypadkiem przenosi się do Jaaru, krainy zamieszkałej przez magiczne stworzenia, gdzie poznaje Fiona.

„Księga luster” to pierwsza część serii „Kroniki Jaaru”. Książka miała swoją premierę w czerwcu 2017 roku i została wydana nakładem poznańskiego wydawnictwa Czwarta Strona. Od samego początku głośno było o porównaniu, które ukazało się na okładce książki. Głosi ono: „Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander!”. W blogosferze zawrzało. Jak to Harry Potter? Jak można porównywać Kate do takiego klasyka? Kto śmiał? Kto to wymyślił? Dlatego też do książki podeszłam dość sceptycznie. Spodziewałam się historii dziecięcej, która mnie wynudzi a dodatkowo magii, która magią nie jest – w końcu ustaliliśmy już, że to nie Harry Potter. Jak miło, że okazało się, iż historia Kate Hallander nie tylko przypadła mi do gustu ale również bardzo odprężyła mnie po cięższej lekturze. Książkę czyta się bardzo szybko. Zasługą tego są duże litery, szerokie marginesy ale też bardzo wciągająca akcja. Ani przez moment nie nudziłam się podczas lektury „Kronik Jaaru”. I gdybym oceniała tę książkę w kategorii literatury dla dwudziestosześciolatki, którą jestem, to pewnie mogłabym znaleźć coś do czego można się przyczepić. Jednak to nie jest historia dedykowana dorosłym. Jest to literatura młodzieżowa, aczkolwiek młodsze dzieciaki też znajdą w niej coś dla siebie.

Do gustu przypadł mi prosty język jakim napisana jest książka. W moim przypadku była to idealna odskocznia od thrillerów i cięższych historii, które czytałam przed tą książką. Dla młodszych odbiorców będzie to język odpowiedni dla ich potrzeb i możliwości. Stworzone postaci są ciekawe, barwne a wykreowany świat interesujący i zapierający dech w piersiach. Nie ma tutaj bezsensownych, długich i nic nie wnoszących opisów. Akcja jest wartka, logiczna i wciągająca. Jednak czy jest to historia na miarę Harrego Pottera? Historia, która porwie tłumy? Pewnie nie. Mimo wszystko brakuje jej tej specyficznej magii, którą miała seria J.K.Rowling, dlatego uważam, że tych dwóch autorów nie powinno się porównywać.

Ogromnym plusem serii są przepiękne okładki, które zostały zaprojektowane przez polską ilustratorkę Julkę Boniecką (Tojko). Już nie raz pisałam o tym, że o ile zgadzam się z twierdzeniem, iż książek po okładce oceniać nie można, to chętniej czyta się książki, które mają wyjątkową oprawę. Nie sposób temu zaprzeczyć.

Czy warto przeczytać „Kroniki Jaaru. Księga luster”? Oczywiście, że warto. Szczególnie jeśli szukacie historii, która Was odstresuje i przeniesie w inny, magiczny świat. Polecam serdecznie :)

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

Moja ocena: 
5.04

Autor

  • Adam Faber

    Adam Faber dzieli niewielki pokój z czarno-białym kotem i mnóstwem zmyślonych i niezmyślonych przyjaciół. Jeśli któryś z nich upiera się, by zadręczać go swoją historią, zrzuca z biurka zalegające papiery i zaczyna pisać — koniecznie czarnym długopisem. [źródło: wydawca]

© 2017 prostymislowami.com | Strona prostymislowami.com używa ciasteczek.