Matka, w skrócie, kobieta, która jest rodzicem. Rola społeczna, zawód na pełen etat, plus nadgodziny do późna. W temacie relacji rodzinnych i więzi między dzieckiem a rodzicem powiedziane zostało już chyba wszystko. Czy w takim razie „Dziennik przetrwania. Zapiski niedoskonałej matki.” może jeszcze zaskoczyć? A może! :)
Sylwia jest matką dwójki dzieci, żoną i kobietą. Dokładnie w takiej kolejności. W oczach rodziny uchodzi za speca od wszystkiego, lekarza dyżurującego całą dobę, taksówkarza i złotą rączkę. Zadania specjalne są jej silną stroną, nie obawia się niczego. Czyżby? Jak wygląda życie matki i czemu każda z nich powinna mieć w swoich zapasach duży słoik Nutelli? Jak odnaleźć chwilę dla siebie w ferworze walki o dobre wychowanie i przetrwanie w bitwie o nowe zabawki? „Dziennik przetrwania” to przezabawna historia matki, która chciała pozostać kobietą :)
„Dziennik przetrwania. Zapiski niedoskonałej matki” to książka napisana przez Małgorzatę Mroczkowską. Powieść ukazała się nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona w lipcu 2018 roku. Tytuł ten był moją pierwszą stycznością z twórczością autorki i muszę przyznać, że po przeczytaniu tej książki aż zapragnęłam sięgnąć po jej inne powieści :) „Dziennik przetrwania” to coś pomiędzy poradnikiem, powieścią i instruktażem dla każdej kobiety (nie tylko matki). Książka składa się z wielu rozdziałów, które można czytać w różnej kolejności lub nawet wyrywkowo. Każda historia opowiedziana jest w sposób zabawny i niejednokrotnie można się przy niej zaśmiać.
Do gustu przypadł mi bardzo swobodny styl pisania autorki. Duża ilość dialogów, krótkie zdania, nieskomplikowane słownictwo. Ciekawym zabiegiem jest również wykorzystanie zapisków z forum „mamusiowego” jako podkreślenie irracjonalności niektórych sytuacji zdarzających się w życiu każdej matki. Postaci występujące w książce są ciekawe, barwne ale też do bólu prawdziwe. Główna bohaterka ma swoje wzloty i upadki. Niejednokrotnie wyłamuje się z kanonu myślenia o „idealnych matkach”. Sylwia jest postacią, która udowadnia, że pomimo wielkich chęci, każdy z nas jest tylko człowiekiem i mamy prawo popełniać błędy. Nawet te rodzicielskie.
Zabawnym jest również to, że mąż Sylwii został pokazany raczej jako dziecięcy „kumpel”, aniżeli ojciec i partner. Częściej prym w wychowaniu wiedzie kobieta, która niejednokrotnie musi się borykać z nieco oderwanymi od rzeczywistości decyzjami męża. Historia pełna omyłek, pomyłek i sytuacji absurdalnych. Ile może znieść jedna kobieta? Jak się okazuje – wiele! :)
W tej książce nie ma absolutnie niczego do czego można się przyczepić :) Bawi niesamowicie, często aż do łez. Aż nie chce się jej kończyć :) Polecam z czystym sumieniem – sięgnijcie po nią a na pewno się nie zawiedziecie.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji, dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.