Recenzja

"Nauczyciel tańca" - Anna Dąbrowska

Kolejny raz przychodzi mi nie zgodzić się z opinią większości recenzentów. Książka „Nauczyciel tańca” Anny Dąbrowskiej zdobywa coraz więcej fanów, zachwyconych czytelników, urzeczonych pasjonatów pióra autorki. Przykro mi, jednak nie dane jest mi dołączyć do tego grona.

Troje bohaterów. On – tańczy, by wyrzucić z siebie drzemiącą złość. Ona – skrywa wielką tajemnicę i opiekuje się młodszą siostrą, która cierpi na rzadką chorobę. Połączy ich taniec.

„Nauczyciel tańca” swoją premierę miał w marciu 2018 roku i ukazał się nakładem wydawnictwa Lira. Autorką książki jest Anna Dąbrowska, która na swoim koncie ma już 3 inne tytuły. Sięgnęłam po tę powieść z uwagi na chęć przeczytania czegoś „lekkiego”. Fajnej, mało angażującej lektury, która pozwoli mi się zrelaksować i nie myśleć o otaczającym świecie. Co dostałam? Niestety zbyt dużo irytacji. O tym za chwilę.

Historię, którą autorka przekazała nam na prawie 400 stronach swojej powieści, z pewnością gdzieś już czytaliście. Jeśli nie czytaliście, to oglądaliście jakiś film, który bazuje na podobnym schemacie lub porusza się w podobnej tematyce. Chciałoby się rzec – nic odkrywczego. Czy to wada? Absolutnie nie. Całość czyta się dość przyjemnie, szybko, bez większych trudności. Akcja jest, chociaż momentami już nieco nużąca (bo ileż można czytać o dramatach i nieporozumieniach). Bohaterowie są barwni, chociaż dość mocno określeni, momentami aż do przesady.

Bardzo denerwującą postacią był dla mnie przyjaciel głównego bohatera. Chłopak używa slangu, wplata dziwne słownictwo i mam wrażenie, że autorka tak bardzo chciała zrobić z niego „spoko gościa”, że całość wyszła dość komicznie. W pewnym momencie postać zmienia słownik, tylko dlatego, że poprzedni dobór słów może nie pasować jego przyszłym wybrankom serca. Tak drastyczna zmiana u mocno określonej postaci wskazuje jedynie na to, że posługiwanie się slangiem nie było dla niego naturalne – można to wyczuć już od początku powieści, zaś autorka jeszcze to podkreśliła taką zmianą.

Przykro mi również stwierdzić, że kilkukrotnie, podczas lektury, trafiłam na błędy logiczne. Postaci mówią jedno, czynią drugie a relacjonują trzecie – jeśli jesteście uważnymi i wnikliwymi czytelnikami to „Nauczyciel tańca” może Wam momentami dać w kość. Pomimo tego, że do lektury starałam się podejść z neutralnym nastawieniem to ilość czynników drażniących była tak wysoka, że nie byłam w stanie jej polubić. A szkoda, bo czuję, że styl autorki mógłby przypaść mi do gustu. Myślę, że zdecyduję się sięgnąć po inne jej powieści aby sprawdzić, czy ten tytuł nie był jedynie „potknięciem” wśród innych, lepszych historii.

Dziwnym może wydać się to zdanie, jednak ja wierzę, że jest to książka, która może się podobać. Jeśli lubicie romanse, w których niewiele zaskakuje, bohaterowie są bardzo oryginalni a napięcie budowane jest głównie przez ilość nieporozumień, dramatów i utarczek, to będzie to dobra lektura dla Was. Może okazać się lekka i przyjemna, pod warunkiem, że nie będziecie analizować tego co wygłaszają bohaterowie oraz brać do siebie ich dziwnych mądrości.

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Lira.

Moja ocena: 
3

© 2017 prostymislowami.com | Strona prostymislowami.com używa ciasteczek.