Tik, tak... Zegar tyka! Zostało Ci mało czasu... 90 minut na znalezienie drogi ucieczki. 90 minut, które nieubłaganie dobiegają końca. Znalazłeś już wyjście? A może zostaniesz tu na zawsze?
Burzyński i Majewski znowu w akcji! W opuszczonym pojeździe, odnalezionym na poboczu, policja odkrywa zwłoki młodej dziewczyny. Kierowca zbiegł a ustalenie jego tożsamości jest niemożliwe. W międzyczasie śledczy otrzymują, także powiadomienie o zaginięciu innej kobiety – czy te sprawy są ze sobą połączone? I jaki związek z tymi wydarzeniami ma grupa znajomych, którzy chcąc miło spędzić popołudnie, wybrali się razem do Escape Roomu?
„Ucieczka” Joanny Opiat-Bojarskiej swoją premierę miała w czerwcu 2018 roku i została wydana nakładem wydawnictwa Czarna Owca. Kiedy dowiedziałam się, że fabuła tej powieści nawiązuje do escape room'ów to wiedziałam, że koniecznie chcę po nią sięgnąć. Uwielbiam ten rodzaj rozrywki, także byłam bardzo ciekawa jak autorka wplotła w fabułę motyw ucieczki. O twórczości Opiat-Bojarskiej wiedziałam dość mało, gdzieś obiło mi się o uszy jej nazwisko. Kiedy otrzymałam książkę do recenzji to okazało się, że jest to czwarty (!) tom serii. O ja gapa :) Na szczęście konstrukcja powieści pozwala na to aby swobodnie rozeznać się w koneksjach i zażyłościach między bohaterami, które to wynikają z poprzednich tomów. Jeśli „Ucieczka” będzie Waszą pierwszą stycznością z twórczością autorki to możecie być spokojni – jej lektura nie wymaga znajomości poprzednich części serii.
Ogromnym plusem dla mnie był fakt, iż akcja książki została osadzona w miejscach dobrze mi znanych. W Poznaniu, jego okolicach a nawet na osiedlu niedaleko, którego mieszkam. To zdecydowanie wpłynęło na to, że powieść czytałam z wielkim zaangażowaniem i śledziłam każdy opis dotyczący miejsca, w którym rozgrywa się akcja. Jestem jednak świadoma tego, że jest to aspekt, który ucieszy niewielkie grono czytelników – wszak nie wszyscy jesteśmy ze stolicy Wielkopolski :)
Każdy rozdział rozpoczyna się od opisu sytuacji, która wydarzyła się w jednym z poznańskich escape room'ów. Czwórka znajomych, 90 minut na wydostanie się z egipskiej piramidy. Do tego dziwny, pasujący do rozrywki, cudzoziemiec, który wprowadza ich w meandry gry oraz nietypowe zachowanie wśród towarzyszy rozrywki, sprawia, że czytelnikowi udziela się aura zaniepokojenia i tajemniczości. W miarę rozwoju akcji dowiadujemy się coraz więcej, chociaż autorka niechętnie udziela nam nowych wyjaśnień i często wodzi za nos. Opiat-Bojarska w mistrzowski sposób łączy ze sobą wiele wątków, które początkowo wydają się zupełnie odrębne. Momentami można wręcz pomyśleć, że niektóre sceny zostały opisane w powieści przypadkowo – nic bardziej mylnego :) Dodatkowo fabuła jest bardzo przemyślana, logiczna i wciągająca. Ciężko było mi się z nią rozstać.
I gdyby tutaj zakończyć tę recenzję to wydawać by się mogło, że „Ucieczka” okazała się niesamowitym hitem. Żałuję, jednak tak nie było. Niestety całość skutecznie zniszczyły dość nudne, drętwe i sztuczne dialogi. Przykro mi to pisać ale momentami dialogi doprowadzały mnie na skraj nerwicy. W rozmowach często występują bardzo długie i złożone zdania, które skutkują tym, że rozmówca odpowiada później przez pół strony. Dodatkowo robi to bardzo nienaturalnie, w taki sposób jakby czytał w Wikipedii. Widać, że autorka w kilku momentach potrzebowała sięgnąć do literatury/Internetu aby zgłębić tematykę, zrobić dokładny research, jednak nie potrafiła powstrzymać się od dokładnego zreferowania całej problematyki czytelnikowi. Podkreślę to jeszcze raz, przykro mi, bo gdyby nie dialogi to całość spokojnie można by było ocenić na mocną szóstkę.
Nie zrażam się i na pewno sięgnę jeszcze po inne książki autorki. Czuję, że jej twórczość ma potencjał. Świadczy o tym chociażby mistrzowskie łącznie wielu wątków i unikalny pomysł na fabułę. Polecam! :)
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.