Recenzja

"Ostatnia noc Olivii" - Christina McDonald

To nie jest zwykły thriller. „Ostatnia noc Olivii” zostaje w pamięci na długo i porusza tematy, które warto przemyśleć. Czego w takim razie można się po niej spodziewać? Ogromu emocji. Tego Wam nie zabraknie.

Pewnego dnia Abi otrzymuje niepokojącą wiadomość. Jej córka, Olivia, uległa wypadkowi i została przewieziona do szpitala. Na miejscu okazuje się, że w wyniku tego zdarzenia mózg dziewczyny uległ urazowi i nie funkcjonuje. Funkcje życiowe podtrzymywane są jedynie przed szpitalną aparaturę. Szybko na jaw wychodzi jeszcze fakt, iż Olivia w chwili wypadku była w ciąży... i tę ciążę udało się utrzymać. Najbliższe miesiące pokażą, czy medycyna będzie w stanie zapewnić właściwy rozwój płodu w ciele zmarłej matki. Abi staje w obliczu poważnego kryzysu. Bez odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Czy odważy się sięgnąć w przeszłość i odnaleźć drogę do wyjaśnienia wszystkich zagadek?

„Ostatnia noc Olivii” to powieść Christiny McDonald, która ukazała się w październiku 2019 nakładem wydawnictwa Niezwykłego. O samej autorce wiemy dość mało, chociaż z tego, co udało mi się znaleźć w Internecie, wynika, że „Ostatnia noc Olivii” jest pierwszym thrillerem w dorobku autorki. Wcześniej McDonald tworzyła historie dla dzieci. Bajki, opowiastki, drobne opowiadania. Fakt, iż jest to pierwsza powieść dla dorosłych w dorobku autorki, dla mnie, jest czynnikiem nieco łagodzącym moją ocenę. Oczywiście jestem w stanie dostrzec mankamenty tego tytułu, ale traktuję je jako błędy „nowicjusza” i książkę oceniam raczej przez pryzmat tego, czy dana historia rokuje na przyszłość. Czy pióro autora/autorki jest ciekawe i czy daje nadzieję na to, że po przepracowaniu swojego pisarskiego warsztatu, będzie w stanie wydać bestseller. I tak właśnie jest w przypadku Christiny McDonald. Jej powieść ciekawi, wciąga, jest bardzo dynamiczna i nie pozostawia obojętnym.

Jestem fanką krótkich, zwięzłych rozdziałów, ponieważ zwiastują one szybkie tempo akcji i brak długich, wnikliwych opisów. Ku mojej radości „Ostatnia noc Olivii” napisana jest właśnie w taki sposób. Mamy dwie narratorki. Matkę, której oczami śledzimy wydarzenia teraźniejsze, oraz córkę, której oczami widzimy to, co działo się przed wypadkiem. Akcja, oprócz tego, że jest naprawdę wartka i spójna, momentami niestety jest ciut przewidywalna. Zakończenie mnie nie rozczarowało, ale już dochodzenie do rozwiązania zagadki momentami wywoływało we mnie wewnętrzne „wywracanie oczami” z irytacji. Według mnie ta powieść będzie idealna dla osób, które na co dzień nie czytają dużej ilości thrillerów, ponieważ dużo łatwiej będzie je zaskoczyć.

Tym, co pozostaje w głowie, po przeczytaniu tej książki, są dwa tematy.

1) Abi była naprawdę zaangażowaną i opiekuńczą matką, a mimo tego, nie udało jej się uchronić własnej córki przed wypadkiem. Ten wątek pokazuje, że nawet mając świetne relacje z własnym dzieckiem, ustalony kodeks postępowania i nadzór nad większością wydarzeń z jego życia, można nie wiedzieć o nim wszystkiego. Nie da się roztoczyć ochronnego parasola nad innym człowiekiem. Pomimo usilnych starań, Abi poniosła porażkę.

2) Kłamstwo ma krótkie nogi i często poważne konsekwencje. To taka bardzo uniwersalna prawda pojawiająca się w wielu książkach. Tutaj jednak widzimy, że te kłamstwa, niedomówienia i zatajanie prawdy, mogą się ciągnąć latami i wkradać w życie wielu ludzi, prowadząc później do wydarzeń tragicznych. Christina McDonald pokazuje też, że nie każdy w sytuacji dojścia do prawdy reaguje tak samo i nie dla każdego ta ostateczna prawda jest ważna. Okazuje się, że to właśnie droga do jej poznania wywiera na nas największy wpływ.

Reasumując, nie jest to książka bez wad, ale mnogość zalet tego tytułu powoduje, że o niedociągnięciach szybko się zapomina. Według mnie autorka poradziła sobie bardzo sprawnie i z ogromną ciekawością sięgnę po jej kolejne powieści.

Moja ocena: 
5.04

© 2017 prostymislowami.com | Strona prostymislowami.com używa ciasteczek.