Gdybym nie poznała książek Pauliny Kuzawińskiej, to naprawdę wiele by mnie ominęło. Jeśli wahacie się i nie wiecie, czy sięgnąć po „Damę z wahadełkiem” lub „Damę ze szmaragdami”, to dzisiaj postaram się ostatecznie rozwiać Wasze wątpliwości i przekonać, że warto! Zapraszam do lektury dzisiejszego wpisu.
W życiu młodej arystokratki Madeline Hyde znowu pojawia się mroczna zagadka do rozwiązania. Jej najbliższa przyjaciółka ginie w tajemniczych okolicznościach. Kobieta, która miała niedługo wyjść za mąż, sprawiała wrażenie nieszczęśliwej i kryjącej jakiś niewypowiedziany sekret. Kto przyczynił się do jej śmierci? Madeline zaczyna się zastanawiać, czy portret, do którego pozowała jej przyjaciółka, nie ma związku z jej morderstwem. A może to klątwa ciążąca na naszyjniku ze szmaragdami, który nosiła denatka? Madeline odkrywa silnie strzeżone sekrety, które miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
„Dama ze szmaragdami”, to druga po „Damie z wahadełkiem” książka, której główną bohaterką jest Madeline Hyde. Powieść ukazała się nakładem wydawnictwa Lira w lutym 2020 roku. Autorką obu powieści jest Paulina Kuzawińska. O poprzedniej książce słyszałam już w zeszłym roku, ale nie będę ukrywać, że wtedy błędnie założyłam, iż nie jest to powieść wpisująca się w moje zainteresowania. Jeśli śledzicie mnie dłużej, to wiecie, że rzadko czytam opisy książek. Boję się spoilerów :) Dlatego „Damę z wahadełkiem”, brutalnie mówiąc, oceniłam po okładce. Wydawało mi się, że historia będzie dotyczyła romansu w stylu retro, których raczej nie czytam. Nie deprecjonuję tego gatunku, ale wiem, że nie jest on najbardziej odpowiedni dla mnie. Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy otrzymałam propozycję przeczytania „Damy ze szmaragdami” w tym roku, okazało się, że obie powieści nie tylko nie są typowym romansem, co kryją w sobie klimatyczne intrygi i kryminalne fabuły. Czyli dokładnie to, co lubię najbardziej :) Kiedy już uzmysłowiłam sobie, jak dużą wtopę popełniłam, nie pozostało mi nic innego jak nadrobić zaległości. Na szczęście, dzięki Wydawnictwu Lira, miałam taką możliwość.
Zaczęłam swoją przygodę z książkami Pauliny Kuzawińskiej od „Damy z wahadełkiem”. Stwierdziłam, że jak mam już możliwość czytania ich obu, to rozpocznę chronologicznie. Nie martwcie się jednak, jeśli nie będziecie mieli pod ręką tomu pierwszego. Spokojnie można je czytać oddzielnie lub w odwrotnej kolejności. Historie są bardzo luźno powiązane, a największym spoiwem jest po prostu występowanie tej samej głównej postaci w obu tomach. „Dama z wahadełkiem” mnie totalnie zauroczyła. Była niesamowicie klimatyczna, zaskakująca i pochłaniająca – nie sposób się było od niej oderwać. Dlatego niedługo później, po jej przeczytaniu, sięgnęłam po „Damę ze szmaragdami” i nie zawiodłam się.
„Dama ze szmaragdami” okazała się powieścią, która intryguje i ciekawi. Czytelnik bardzo szybko zostaje wciągnięty w wir wielu tajemnic i razem z główną bohaterką stara się odnaleźć rozwiązanie tajemniczej śmierci Claire. To kryminał w czystej postaci. Nie brakuje tu zwrotów akcji i niesamowicie klimatycznych opisów, które doskonale oddają ducha tamtych czasów. Wiktoriańska posiadłość, mgliste poranki, mnogość obrazów i rodzinna klątwa. Łatwo zapomnieć przy niej o otaczającym nas świecie. W powieści odnajdziecie też wątek miłosny, jednak jest on jedynie dodatkiem do kryminalnej fabuły opartej na poszlakach i domysłach. W porównaniu z poprzednim tomem, w „Damie ze szmaragdami” mniej jest wątków paranormalnych, co nie ukrywam, bardziej przypadło mi do gustu. Ostatecznie mam nawet wrażenie, że to właśnie ten tom był ciut lepszy od poprzedniczki (która swoją drogą też była bardzo dobra :)).
Zdecydowanie polecam i ogromnie zachęcam do sięgnięcia po obie powieści. Warto doceniać polskich autorów, a mam wrażenie, że o książkach Pauliny Kuzawińskiej jest zdecydowanie za cicho. To kawał naprawdę dobrej literatury.