Rzadko sięgam po książki stylizowane na klimat retro i choć nie było to pasjonujące spotkanie to książka Imogen Hermes Gowar przypadła mi do gustu. Zapraszam na recenzję powieści „Syrena i Pani Hancock”.
Londyn, XVIII wiek, ciemny, wrześniowy wieczór. To właśnie wtedy kupiec Jonah Hancock spotyka się z jednym, z najlepszych kapitanów swoich statków. Mężczyzna informuje go, że okręt przepadł, ale wręcza mu również tajemnicze zawiniątko. Jak się okazuje w tobołku znajduje się syrena. Wieść na temat niezwykłej zdobyczy rozchodzi się po Londynie w ekspresowym tempie. Kupiec zachęcony wizją szybkiego zarobku udostępnia syrenę jednemu z najpopularniejszych domów uciech w okolicy, gdzie ma ona zostać wystawiona na widok publiczny. Pan Hancock nie wie jednak tego, że tajemnicza syrena znacząco wpłynie na jego życie, zmieniając je bezpowrotnie.
„Syrena i Pani Hancock” to debiutancka powieść Imogen Hermes Gowar, która w Polsce ukazała się 30 stycznia 2019 roku, nakładem wydawnictwa Albatros. Książka została nominowana w 2018 roku do nagrody Women’s Prize for Fiction. Pierwszym, co przykuwa wzrok czytelnika, jest przepiękne wydanie. Cudowna okładka, twarda oprawa z obwolutą, klimatyczne grafiki. I tak, ja wiem, książki po okładce nie powinno się oceniać, co nie zmienia faktu, że jej unikatowe wydanie nadaje lekturze niesamowitego smaku.
Tak jak wspomniałam na wstępie, rzadko sięgam po powieści retro, także książkę opisuję z punktu widzenia osoby, która historii w klimatach Dickensa czyta bardzo mało. Myślę, że podkreślenie tego jest o tyle ważne, że „Syrena i Pani Hancock” w moim odczuciu, nie jest lekturą, która wpisze się we wszystkie gusta czytelnicze. Mnie brakowało w niej większej ilości wydarzeń, może ciekawszych zwrotów akcji, ale koniec końców przecież nie to jest w niej najważniejsze. Uważam, że jest to idealna powieść dla tych z Was, którzy wolą książki, które urzekają słowem. Ciekawym, obszernym opisem, swoim klimatem, ciekawymi postaciami. To książka, która przenosi nas do czasów osiemnastowiecznego, tętniącego życiem, Londynu. Czasu gorsetów, halek, tapirowanych fryzur i dalekich, morskich wypraw kupieckich. Czarująca historia z humorem i morałem – właśnie jak u Dickensa. Jest trochę baśniowo, trochę brutalnie, bo przecież to życie, które opisuje autorka nie należy do najłatwiejszych.
Imogen Hermes Gowar ma bardzo lekkie, przyjemne pióro, które genialnie oddaje klimat tamtych lat. Autorka skupiła się głównie na opisaniu życia niższych warstw społecznych ukazując ich problemy, marzenia i wielkie rozczarowania. Ważną rolę w powieści odgrywają kobiety i to głównie na nich skupiła się autorka. Znajdziecie tu bohaterki o wielkich aspiracjach, które zostały zagłuszone przez narzucone im przez społeczeństwo role służebne i podległe mężczyznom. Przyznam, że to właśnie bardzo unikatowe bohaterki sprawiły, że „Syrena i Pani Hancock” tak bardzo przypadła mi do gustu.
Podsumowując, jest to powieść inna, szczególna, niespotykana. Nie powiem, że mnie jakoś „nawróciła” na retro książki lub, że zacznę po nie sięgać częściej. Nadal uważam, że nie jest to mój klimat, jednak bardzo miło było sprawdzić co dzieje się w innych gatunkach literackich :) Nie żałuję czasu spędzonego z tą powieścią, uważam, że warto po nią sięgnąć. Jeśli szukacie baśniowej, klimatycznej lektury to ta historia będzie dla Was idealna!
© 2017 prostymislowami.com | Strona prostymislowami.com używa ciasteczek.