Kiedy zobaczyłam tytuł tej książki, to pomyślałam tylko krótkie, treściwe: „co?”. „Żertwa” nic mi nie mówiła. Wyobrażałam sobie, że ten termin musi mieć jakiś związek z mitologią słowiańską, która jest podstawą tej historii. A teraz już wiem, o co chodzi i mam nadzieję, że Wy również zapragniecie się dowiedzieć :) Zapraszam na recenzję.
We Wrocławiu zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Prokurator Dębska i komisarz Majka mają za zadanie pojmać handlarzy organami, którzy prawdopodobnie stoją za niepokojącymi wydarzeniami. W sprawie nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na drodze śledczych pojawia się też Anastazja Omyk, która podsuwa policjantom tropy, w które trudno uwierzyć. Czy za wszystkim może stać słowiański bożek? W międzyczasie, w dawnym miejscu słowiańskiego kultu, ponownie otwiera się przejście między światami.
„Żertwa” to drugi tom serii, którą zapoczątkowała „Wiedźma”. Autorką powieści jest Anna Sokalska. Obie książki ukazały się nakładem Wydawnictwa Lira. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z „Wiedźmą”, to od razu uspokajam – powieści można czytać w dowolnej kolejności. Nie ukrywam, że z początku byłam tym faktem niesamowicie zaskoczona. Jeśli obserwujecie mnie dłużej, to wiecie, że rzadko czytam opisy, które umieszczane są na okładkach książek. Boję się spoilerów ;) Tak było też tym razem. Nie zapoznałam się z opisem na tyle książki (gdzie ewidentnie napisane jest, że można je czytać przemiennie) i oczekiwałam, że „Żertwa” będzie kontynuacją „Wiedźmy” a ja dowiem się, co dalej stało się z Jasną. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że wydarzenia z „Żertwy” poprzedzają „Wiedźmę” i nie są ze sobą mocno powiązane. Dopiero trzeci tom ma nam przynieść połączenie wszystkich tych postaci. Ja już teraz nie mogę się go doczekać :)
„Żertwa” urzekła mnie swoim niesamowitym połączeniem różnych gatunków. Mamy tutaj urban fantasy (Wrocław! Uwielbiam!), mitologię słowiańską, wątki obyczajowe... oraz kryminalne. To właśnie te ostatnie najbardziej przypadły mi do gustu i, według mnie, nadały tej powieści fajnego smaczku. Nie spodziewałam się tego, bo w pierwszym tomie serii na próżno szukać takich scen. Mam również wrażenie, że „Żertwa” została nieco lepiej dopracowana fabularnie. O ile w „Wiedźmie” miałam wrażenie, że akcja pędzi zbyt szybko, a niektóre wydarzenia nie są dostatecznie rozwinięte, tak tutaj większa część fabuły była idealnie wyważona. Powieść nie jest przeładowana. Pisana jest bardzo przyjemnym, lekkim językiem i nie brakuje w niej postaci, które są unikatowe i zapadające w pamięć. Dialogi są bardzo naturalne, a zabawa formą powoduje, że nie sposób się przy niej nudzić.
Kiedy skończyłam czytać tę powieść, to pokusiłam się nawet o stwierdzenie, że Katarzyna Berenika Miszczuk z cyklem „Kwiat paproci” ma w Annie Sokalskiej godnego następcę (nie chcę mówić, że rywala, bo przecież to nie żadna rozgrywka) i uważam, że jeśli zachwyciły Was książki Miszczuk, to powinniście sięgnąć po „Opowieści z Wieloświata”. Czuć w nich powiew świeżości. Nie jest to fantastyka z ogromną ilością wątków, postaci i wydarzeń trudnych do spamiętania. To bardziej książka dla osób, które cenią sobie zabawę formą, ciekawe zabiegi pisarskie i unikalną fabułę. Już nie raz polscy autorzy udowodnili nam, że piszą naprawdę dobre powieści i „Żertwa” jest tego doskonałym przykładem.
Czy w „Żertwie” widzę jakieś minusy? Owszem, nie jest to powieść bez wad. Momentami życzyłabym sobie, aby akcja była jeszcze spokojniejsza :) Taki mały oddech czasem by się przydał. Lekkie zwolnienie tempa. Widzę jednak, że w stosunku do poprzedniczki, „Żertwa” jest i tak już bardziej wyciszona. Idąc tym tropem, jeśli „Kuglarz” (trzecia część) będzie zmierzał w tym samym kierunku, to uważam, że szykuje nam się bestseller :) Polecam! Przeczytajcie obie.
>> Pod tym linkiem znajdziesz fragment książki "Żertwa" Anny Sokalskiej. <<